Prawda jest jak oliwa zawsze na wierzch wypływa – to ludowe przysłowie po raz kolejny znalazło odbicie w rzeczywistości.
Oto wyszła na jaw długo skrywana tajemnica kaczystowskiej posłanki Krystyny Pawłowicz. Starych nawyków ciężko się pozbyć i podczas obrad sejmu niespodziewanie zaczęła grać na blacie utwór „Call of The Wintermoon” black metalowego zespołu Immortal. Posłanka wykonanała bez pomyłek cały trzyminutowy kawałek. Potwierdziło to tylko wcześniejsze podejrzenia, że pod osłoną nocy Pawłowicz zamienia się w perkusitę jednego z blackmetalowych zespołów. Najprawdopodobniej Kaczozora, znanego z takich kawałków jak „Hell of Tribunal” czy „Blood Fire Democracy”. Potwierdzałoby to tylko takie a nie inne zachowanie posłanki Pawłowicz oraz fakt, że wielu fanów czarnego metalu zaczęło tatuować sobie jej podobiznę. To nie może być przypadek! By żyło się lepiej!
Hahaha
ktoś kto długo współpracował z Korwinem powinien się umieć powstrzymać od komentowania dziwnych zachowań innych
Mędrzec na pokładzie.
Ktoś kto nosi brodę, wygląda jak wszyscy.
co za zachowanie, niczym malpa w cyrku
tylko POlszewik może coś takiego wrzucić bo ktoś o poglądach wolnościowych nie czepia się innych jeżeli to nie narusza jego wolności
hehehe
Cz pani posłanka przyklepywała kwotę wolną od podatku ?
Jak Pan skomentuje oskarżenia o bycie „ruskim agentem” 😉 ?