To już świecka tradycja, że w Warszawie marsz pierwszomajowy przeszedł z kilkudniowym opóźnieniem. Dzięki temu wspaniałemu pomysłowi racjonalizatorskiemu polskich demokratów udało się połączyć w jedno kilka ważnych obchodów: święto pracy, święto wstąpienia do Unii i Dzień Zwycięstwa.

Nic więc dziwnego, że jak co roku ludowy marsz wolności zgromadził niepoliczalne masy robotnicze i chłopskie mieszczące się gdzieś w przedziale od tysiąca do miliarda. Byli wszyscy: zasłużeni działacze partyjni, kombatanci walk z kaczyzmem i stachanowcy utrwalania procesu europeizacji. Nie zabrakło prostych chłopów z PSL-u, którzy przyjechali do Stolicy tak ogólnie z ogólnymi hasłami ogólnochłopskimi. Byli szeregowi działacze KOD-u świętujący wolność przyniesioną w 1945 roku przez bratni Związek Radziecki. Byli też warszawiacy, którzy wyszli na spacer. Tyle różnych intencji. Tyle różnych twarzy. Ale hasło przewodnie od lat to samo. Hasło sztandar. By żyło się lepiej! By żyło się lepiej wszystkim!

+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0