Premier Brandenburgii interweniuje w sprawie Woodstocku – taka informacja obiegła cały postępowy świat. Wszystko dlatego, że polskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zrezygnowało z bratniej pomocy niemieckich strażaków.

Nie od dziś jednak wiadomo, że bratniej pomocy odrzucić nie można. Dlatego też Niemcy nalegają. Nie chodzi tu przecież o jakiś festyn parafialny tylko o mocno zaangażowaną imprezę wychowawczo-demokratyczną. Poza tym wizyta w Polsce pozwoliłaby towarzyszom z Niemiec lepiej poznać niuanse kaczystowskiej dyktatury. Jest to konieczne, o czym świadczy apelacja niemieckiej stacji ZDF do wyroku jaki zapadł w sprawie o używanie zwrotu „polskie obozy koncentracyjne”. Otóż niemiecka stacja błędnie zinterpretowała protesty polskich demokratów i w uzasadnieniu napisała, że polscy sędziowie nie są niezawiśli i wydają wyroki na zamówienie. Więc taki wyrok się nie liczy. Tym samym stanęli w jednym szeregu z Kaczyńskim, Ziobrą i Jakim, którzy używają dokładnie tego samego argumentu w walce z rozgrzanymi sądami. Dlatego też konieczna jest intensyfikacja kontaktów i ciągłe tłumaczenie niemieckim towarzyszom, że chodzi tak naprawdę o jedno – o realizację sztandarowego hasła: BY ŻYŁO SIĘ LEPIEJ!

+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

6 komentarzy

  1. Premier Brandenburgii – jakiś tam – to jest w Polsce „nikt”. My Polacy nie chcemy na Naszej Ziemi widzieć nikogo z Brandenburgii, ani innych części niemiec w czapkach z trupimi główkami w charakterze „strażników” czegokolwiek. Weg! Alle deutche Arschloecher! Za kilka dni będziemy w Warszawie obchodzić kolejną rocznicę Powstania Warszawskiego i bandyckiego mordu niemieckiego motłochu (wehrmacht) na kilkudziesięciu tysiącach cywilnych bezbronnych ofiarach w dzielnicy Wola i Ochota – dzieciach, kobietach i starszych osobach. TRZYMAĆ SIĘ Z DALEKA OD POLSKI!!!

Skomentuj Elżbieta Włodarczyk Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *