Owszem, ale kto z tych, co „dojczyzują”, potrafi mówić płynnie po niemiecku, bo ja takiego kogoś nie spotkałem. To są wszystko kukiełki. Jeżdżą do Berlina, szwendają się po całych Niemczech, ale nie potrafią kupić biletu na jazdę po mieście, bo nie rozumieją instrukcji obsługi automatu…Więc z czym do gości? Jak ktoś nie rozumie, co się do niego mówi, to i tak będzie zawsze niczym, zerem, nawet, gdyby pokochał na zabój panią Angelę Merkel, lub jej następcę.
Owszem, ale kto z tych, co „dojczyzują”, potrafi mówić płynnie po niemiecku, bo ja takiego kogoś nie spotkałem. To są wszystko kukiełki. Jeżdżą do Berlina, szwendają się po całych Niemczech, ale nie potrafią kupić biletu na jazdę po mieście, bo nie rozumieją instrukcji obsługi automatu…Więc z czym do gości? Jak ktoś nie rozumie, co się do niego mówi, to i tak będzie zawsze niczym, zerem, nawet, gdyby pokochał na zabój panią Angelę Merkel, lub jej następcę.