Co w praktyce oznacza i przyniesie nam wdrażana od początku pontyfikatu papieża Franciszka droga synodalna? Czy żyjemy w czasach ostatecznych?
Paweł Lisicki i Krystian Kratiuk
+1
+1
+1
+1
+1
+1
Przyczyną awersji konserwatywnych hierarchów oraz ich sługusów, lub inaczej: sympatyków (Lisicki, Kratiuk i cała armia świeckich, żonatych wielbicieli koloratki i różańca) jest nieakceptowalna przez tradycjonalistów zmiana kursu obrana przez świętego Papieża Franciszka I. Franciszek skupia się na takich problemach jak nierówności społeczne, bieda, niesprawiedliwości kapitalizmu, losie emigrantów oraz dewastacji klimatu. Papież sercem i myślami jest z problemami Ameryki Płd, skąd pochodzi i gdzie problemem jest brak księży; nie ma kto odprawiać Mszy Św. i spowiadać, nie ma kto udzielać Chrztów, Ślubów i nie ma kto grzebać umarłych. Dlatego Papież myśli o dopuszczeniu do posługi żonatych i pchnąć Kościół na nowe tory, ku przyszłości. Konserwatyści grożą schizmą, lecz Papież się tego nie boi, bo być może jest to najlepsza okazja żeby oddzielić ziarno od plew i pozbyć się tradycjonalistów i ich sługusów. Niedobrze mi się robi jak widzę mimikę twarzy szanownych rozmówców. Ich stanowisko jest od razu poznane: są przeciwko Franciszkowi (jak cały polski Kościół który boi się utracić wpływy), nawet nie starają sie silić na bezstronność. Krystian Kratiuk wie po co jedzie na synod do Rzymu: nie żeby rzetelnie zdać relację tylko żeby szydzić i cynicznie komentować z góry zakładając, że nic z tego nie wyniknie gdyż zanim się zaczęło jakiś przemądrzały znawca historii Kościoła nazwał synod amazoński herezją. Herezją jest podważanie autorytetu Papieża. Niech Bóg ma nas w swojej opiece.