„Jesteś tym, czym karmisz swój umysł” – o prawdziwości tych słów przekonała się Maria, która przeszła w swoim życiu etap fascynacji literaturą i kinem feministycznym.

Po pewnym czasie zauważyła jednak, że treści tego gatunku niszczą jej kobiecość, wypaczają spojrzenie na mężczyzn, małżeństwo, odbierają kobietom piękno. Przekonała się, że szczęście kobiety to nie samorealizacja, ale postawa służby drugiemu człowiekowi.

+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

2 komentarze

  1. Dużo by można napisać, conajmniej tyle ile czasu trwa ten materiał. Sądzę, że pani nie jest odosobnionym przypadkiem zachłyśniecia się literaturą, po wyrwaniu się na studia z małego nudnego miasteczka. Po bezgranicznym „utonięciu” w otchłani filologii, przyszedł czas na otrzezwienie – ktoś wyciągnął pomocną dłoń (zapewne ksiądz), i powrót w „dorosłe życie” okazało się, że to co „za mną” jest be więc oddzielamy to „grubą kreską”. Teraz jestem na dobrej drodze i swoją miarką mogę mierzyć wszystkich, bo przecież po co inni mają popełniać te same błędy co ja. Oczywiście po tej „okropnej” filologii a jakże, Pani została nauczycielką… Ach… Dr. Hannibal Lecter.

Skomentuj Tomasz Kilian Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *