„Opłata reprograficzna”, na mocy której mamy płacić artystom – pardon, „zawodowym artystom” – których twórczość nas w ogóle nie interesuje, dlatego tylko, że kupujemy urządzenie dające możliwość możliwość po nią sięgnąć, to bezczelna kpina z elementarnej logiki i przyzwoitości.