Studium zbrodni, kłamstwa i manipulacji.
Nie spodziewał się, zaiste, francuski król Karol V – pomimo przydomka Mądry – że wzniesiona przezeń w Paryżu twierdza zdobędzie międzynarodową i ponadczasową sławę. Tym mniej się tego spodziewał zasiadający cztery wieki później na paryskim tronie Ludwik XVI, tymczasem to właśnie za jego panowania staruszka Bastylia stała się miejscem narodzin mitu – niebezpiecznego, destruktywnego, kłamliwego, ale jakże żywotnego. Kłamstwo Bastylii stanowi akt założycielski Nowego Wspaniałego Świata. Kłamstwo Bastylii dało bowiem początek kłamstwu Wandei, to z kolei zapoczątkowało kłamstwo „wiosny ludów”, z którego zrodziło się kłamstwo komuny paryskiej, skutkujące kłamstwem “Aurory”. I tak dalej – przez kłamstwo darwinizmu, kłamstwo dekolonizacji, kłamstwo sprawiedliwości społecznej, kłamstwo rewolucji obyczajowej, aż do… no, właśnie – dokąd nas to zaprowadzi?
To jest właśnie tak, gdy ustępuje się prostackiemu motłochowi. A motłoch to tylko ludzki śmieć, godny wysprzątania do czysta. Tylko taki wniosek nasuwa się po wszystkich “rewolucjach”, jakich świat doczekał.
Z tą listą muszę się zgodzić z wyjątkiem darwinizmu. Ewolucja jest potwierdzona, jak mało która naukowa teza i poddawanie jej w wątpliwość świadczy o słabości innych zarzutów.
Ale rzeczywiście już w latach 70 wydana została w PRLu monografia o rewolucji francuskiej, która wspaniałe pokazywała parelele między rewolucją rosyjską a francuską. Nawet ta naukowa książka została wówczas ocenzurowana, nie na tyle jednak, aby ukryć koszmar tej (I przypomnieć tę drugą) wojny domowej.