Stanisław Michalkiewicz opowiada o wydarzeniach z 1992 roku, dzięki którym łatwiej zrozumieć agenturalną podszewkę naszej młodej demokracji.
Opowiada o uchwale lustracyjnej, która miała ujawnić, który z polityków był w przeszłości tajnym współpracownikiem SB. Gdyby opinia publiczna wiedziała, kto był konfidentem, służby innych państw nie mogłyby tych ludzi szantażować. Ta uchwała zabezpieczyłaby interesy Polski, ale Lech Wałęsa złożył wniosek o natychmiastowe odwołanie rządu Jana Olszewskiego. Wniosek przeszedł, rząd obalono w atmosferze zamachu stanu, a prawda nie została ujawniona, co wciąż kładzie się cieniem na Polskę.
+1
+1
+1
+1
+1
+1
Co za BZDURY….
dosc ciemnoty !!!!
Ciemnotę, to Wy z PO.
Do anonima ,,Dość ciemnoty !!!!” : Nie obiecywałem i proszę nie oczekiwać bym przywrócił w Tobie zaufanie do własnego umysłu .
Zbyt głupi jesteś na to, aby mnie obrazić „patrioto” z SS
Komuchy mimo, ze słabną. lecz czuwają, co widać i słychać oraz czuć. Czuć WSI i moskwą. Brawo Pan Redaktor Michalkiewicz!
KODomito dla ciebie to „ciemnota”. Ja ciebie rozumiem .Spokojnie.Wracaj na wiece sektyPOKO z OTUA wodzem oświeconym.
To nie bzdury, tylko fakty.
PRAWDA ! Przed „okrągłym stolcem” rządziło UB a po „okrągłym stolcu” rządzą agentury wpływu.No to tak mamy jak mamy.NIESZCZĘŚLIWY KRAJ.