Raduje się serce,
raduje się dusza, gdy polska prawica do wyborow rusza… zwartym
szeregiem!
Podpisanie
porozumienia między PiS i Prawica RP budzi nadzieje na zjednoczenie
rozdrobnionej nadmiernie prawicy polskiej. Porozumienie jest zatem
ruchem w dobrym kierunku, roztropnym, dalekowzrocznym posunieciem i
miejmy nadzieje, ze jest ono rowniez pierwszym krokiem w budowaniu
jeszcze szerszej, narodowej platformy wyborczej – budowaniu obozu
wyborczego, w którym zmieszcza się postulaty i nadzieje
wszystkich(!) Polakow pragnacych dbac o dobro wspolne i szanowac
polska tradycja dziejowa.
Pomysl wspolnego
programu wyborczego dla szeroko pojetej prawicy jest, jak się
wydaje, jednym z niewielu scenariuszy na skuteczne przejecie wladzy.
Innym rozwiazaniem z tej samej kategorii może byc, wbrew mniemaniu
pana Kaczynskiego, koncepcja 'dwoch pluc’ proponowana przez politykow
Solidarnej Polski. Sadze nawet, ze ta właśnie koncepcja ma szanse
okazac sie skuteczniejsza, a w dluzszej perspektywie również
bardziej konstruktywna, w tym sensie, ze dwa prawicowe obozy wyborcze
(obozy, a nie partie!) daja Polakom lepsza mozliwosc odnalezienia się
na politycznej mapie. Do drugiego pluca moglyby nalezec ugrupowania
mlodsze i/lub bardziej radykalne jak Mlodziez Wszechpolska, NOP, ONR
i inne. Chodzi wszak o to, zeby rowniez ci mlodzi, którzy dzisiaj
upominaja się o wolnosc Polski na ulicach calego kraju, widzieli
sens(!) wziecia udzialu w wyborach… W ostanich udzialu nie
wzieli…- uwazali, ze nie maja na kogo glosowac…
Do
perspektywicznych korzysci dwoch prawicowych obozow politycznych
(dwoch pluc) nalezaloby zaliczyc także fakt, ze koncepcja ta lepiej
zabezpiecza przed ewentualnoscia wypaczen jednopartyjnosci…
Zakladam bowiem, ze w niedalekiej przyszlosci ugrupowania lewackie i
postkomunistyczne nie znajda w Polsce zwolennikow, a wtedy dwa obozy
prawicowe wydaja się lepszym rozwiazaniem niż jeden. Zarowno jednak
w koncepcji jednego, jak i dwoch pluc, warunkiem koniecznym byloby
podniesienie kultury politycznej i konstruktywna wspolpraca
wszystkich ugrupowan prawicowych – wspolpraca po polsku(!), tj nie
dla kariery, i nie dla pieniedzy, ale dla dobra wspolnego(!)
Rzeczpospolitej i dla mozliwosci rozwoju jednostkowego wszystkich(!)
jej obywateli.
W tym momencie
nasuwaja się pytania natury praktycznej a między innymi: Czego
jeszcze brakuje nam, zeby w koncu osiagnac te konstruktywna,
szlachetna wspolprace ugrupowan prawicowych? Moje tytulowe 'ale…’
odnosi się właśnie do tej czesci wywodu. Bo faktycznie swietnie,
ze wspolpraca powstaje, ALE wspolpraca ta może udac się lub, jak na
ogol dotychczas, nie udac… Warunkami niezbednymi dobrej wspolpracy
ugrupowan prawicowych są moim zdaniem: 1/ wypracowanie większej
transparentnosci dzialania politykow i kierownictw politycznych; i 2/
podziekowanie za wspolprace wszystkim osobom o podwojnej lub chocby
nie do konca klarownej lojalnosci. Jestem gleboko przekonany, ze
spelnienie tych dwoch warunkow przywrociloby zyciu politycznemu w
Polsce jego polityczna skutecznosc i jego polski charakter. Jestem
również przekonany, ze narod polski tego właśnie zyczy sobie od
polskich politykow, aczkolwiek nie zawsze udaje się nam
wyartykulowac te postulaty wystarczajaco jasno i wystarczajaco
dobitnie. Sprobujmy zatem popatrzec, o co chodzi:
Wypracowanie
większej transparetnosci dzialania zaklada zerwanie z szeroko w
Polsce rozpowszechnionymi, niejawnymi procesami politycznymi
sterowanymi przez rozne grupy kolesiow. Kolesiowie buduja kliki,
stwarzaja naciski i robia przy okazji swoje wlasne interesy, ale nie
zawsze orientuja się w pelni, ze sami tez są sterowani przez
przedstawicieli znacznie potezniejszych grup interesow. I tak to się
kreci. Jedni drugich korumpuja, wciagaja w nielegalne lub pollegalne
dzialania, i ani się obejrza, a już ktos ma ich w garsci za
wykroczenia przeciw prawu, przestepstwa, zdrade… Ta właśnie
sklonnosc do tworzenia klik, jako wszechobecna pozostalosc po
zydo-komunizmie, ciazy paskudnie na polskim zyciu politycznym.
Dlaczego? Bo w obliczu potegi kolesiowych znajomosci, kompetencje i
demokracja przestaly mieć znaczenie… Nie wiem na ile pan Kaczynski
zdaje sobie z tego sprawe, ale to właśnie PiS-owi przypisuje się
dość często niezbyt demokratyczny, kolesiowy styl dzialania: Przy
okazji wyborow mowilo się o blokowaniu poszczegolnych osob i o dość
bezpardonowej walce o powyborcze pozycje wladzy… Nie tak dawno
jeden z centralnych politykow uznal za stosowne dementowac, jakoby
partii nadawala ton grupa ludzi skupionych wokół pana Hofmana…
Także odejscie ziobrystow, z jakichs wzgledow, wygladalo skrajnie
inaczej w, na biezaco przekazywanej, relacji pana Ziobry, a inaczej
w obecnym oficjalnym stanowisku Prezesa… Wniosek? Pan Kaczynski
wydaje się nie o wyszystkim wiedziec… – nawet ten dość
autorytatywny styl zarzadzania nie zabezbiecza partii i jej szefa
przed tworzeniem się wplywowych koterii… Temu właśnie należy
przeciwstawic się, tak poprzez udroznienie kanalow komunikacyjnych,
jak i wprowadzenie bardziej transparentnych procedur decyzyjnych.
Z wyzej
wymienionym problemem naduzywania znajosci, czyli kolesiostwa, wiaze
się bardzo scisle problem istnienia w polskim zyciu politycznym
podwojnych lojalnosci. O podwojnej lojalnosci mowimy wtedy, gdy dana
osoba gra podwojnie, czyli oszukuje. Najprostsze wytlumaczenie
podwojnej lojalnosci zaklada zatem swiadoma nieuczciwosc, ale nie
jest to jedyne wytlumaczenie. Rownie często podwojna lojalnosc
wynika z poslugiwania się niestabilna hierarchia wartosci. Swoich
elementow skladowych hierarcha taka na ogol nie zmienia, ale w
roznych okolicznosciach inaczej je porzadkuje. Powiedzmy, ze jakiś
funkcjonariusz partyjny ustawia swoje naczelne wartosci w
nastepujaco: 1/ Kocham Polske, 2/ kocham moja rodzine, 3/ wspolnota
z Zydami ma dla mnie znaczenie i 4/ lubie dobrobyt ekonomiczny.
Jeżeli kolejnosc wymienionych w tej hierarchii priorytetow jest
stala, to nie ma w niej szczegolnych zagrozen dla polskiego zycia
politycznego. Wyobrazmy sobie jednak, ze osoba ta, z tych czy innych
powodow zewnetrznych, zmienia kolejnosc priorytetow i mowi teraz, ze:
1/Wspolnota z Zydami ma dla mnie duze znaczenie, 2/ bardzo lubie
dobrobyt ekonomiczny, 3/ kocham moja rodzine, i 4/ kocham Polske. Nie
trzeba wielkiego daru przewidywania, zeby zrozumiec, ze taka zmiana
pociagnie za soba inne niż dotychczas dzialanie… Oczywiscie, ze
nie kazdy czlowiek zagrozony podwojna lojalnoscia dokona takiego
przewartosciowania, ale ten kto to zrobi, zrobi to w cichosci ducha
nie informujac swego partyjnego szefa, ze właśnie zaczal rozsadzac
partie od srodka…
Problem podwojnej
lojalnosci ma, jako się rzeklo, dwa oblicza. Z jednej strony dotyczy
on ludzi nieuczciwych, którzy, zyjac w Polsce i piastujac polskie
urzedy, dokonali klarownych wyborow przeciw narodowi polskiemu i, jak
na przykład ambasador Bahr w Smolensku, udaja tylko troske o Polske
i Polakow. Z drugiej strony problem ten to również dylemat ludzi,
którzy staraja się być dobrymi Polakami, ale w sytuacjach
krytycznych nie potrafia postawic polskiej ojczyzny i jej dobra przed
innymi dobrami. Jako przykład można by przytoczyc cenionego
polityka opozycyjnego, który poswieca swoj czas na pisanie artykulow
uzasadniajacych rzekome prawo Izraela do bombardowania Iranu –
panstwa, które od wiekow nie zaatakowalo nikogo… i które z Polska
nie ma najmniejszych zatargow…
Nie ulega dla mnie
najmniejszej watpliwosci, ze dla polskiego zycia politycznego kazdy
rodzaj niejawnej dzialalnosci, a już tym bardziej kazdy rodzaj
podwojnej lojalnosci, jest w najwyzszym stopniu szkodliwy. Partie,
które chca zachowac skutecznosc, powinny znalezc sposob na
oczyszczenie się z destrukcyjnego dzialania tych zjawisk.
Wielowiekowa kultura polska wypracowala i przechowala wspolna
wszystkim Polakom triade najwazniejszych dla narodu wartosci – są
nimi: 'Bog, Honor i Ojczyzna’. To dzieki tym wartosciom przetrwalismy
i nie czas nam porzucac je teraz pod naporem swiatowego
kosmopolityzmu. Jestesmy ludzmi o roznym stopniu religijnosci, ale
zyjemy i chcemy zyc w kulturze chrzescijanskiej. Na tym właśnie
polega polskosc, ze choc nie wszyscy uczestniczymy w obrzadku
religijnym, to wszyscy(!) traktujemy kosciol jako niezbywalna(!)
część tradycji narodowej. Bog to dla nas Prawda, a Honor to
Uczciwosc. I nic poza Prawda i Uczciwoscia nie miesci się przed
Ojczyzna! Kto zas, z jakichs wzgledow, nie potrafi podpisac się pod
'Bog, Honor, Ojczyzna’ lub 'Prawda, Uczciwosc, Ojczyzna’, temu z
Polakami nie po drodze… i szukac mu ojczyzny gdzie indziej…
Swietnie, ale…
Raduje się serce,
raduje się dusza, gdy polska prawica do wyborow rusza… zwartym
szeregiem!
Podpisanie
porozumienia między PiS i Prawica RP budzi nadzieje na zjednoczenie
rozdrobnionej nadmiernie prawicy polskiej. Porozumienie jest zatem
ruchem w dobrym kierunku, roztropnym, dalekowzrocznym posunieciem i
miejmy nadzieje, ze jest ono rowniez pierwszym krokiem w budowaniu
jeszcze szerszej, narodowej platformy wyborczej – budowaniu obozu
wyborczego, w którym zmieszcza się postulaty i nadzieje
wszystkich(!) Polakow pragnacych dbac o dobro wspolne i szanowac
polska tradycja dziejowa.
Pomysl wspolnego
programu wyborczego dla szeroko pojetej prawicy jest, jak się
wydaje, jednym z niewielu scenariuszy na skuteczne przejecie wladzy.
Innym rozwiazaniem z tej samej kategorii może byc, wbrew mniemaniu
pana Kaczynskiego, koncepcja 'dwoch pluc’ proponowana przez politykow
Solidarnej Polski. Sadze nawet, ze ta właśnie koncepcja ma szanse
okazac sie skuteczniejsza, a w dluzszej perspektywie również
bardziej konstruktywna, w tym sensie, ze dwa prawicowe obozy wyborcze
(obozy, a nie partie!) daja Polakom lepsza mozliwosc odnalezienia się
na politycznej mapie. Do drugiego pluca moglyby nalezec ugrupowania
mlodsze i/lub bardziej radykalne jak Mlodziez Wszechpolska, NOP, ONR
i inne. Chodzi wszak o to, zeby rowniez ci mlodzi, którzy dzisiaj
upominaja się o wolnosc Polski na ulicach calego kraju, widzieli
sens(!) wziecia udzialu w wyborach… W ostanich udzialu nie
wzieli…- uwazali, ze nie maja na kogo glosowac…
Do
perspektywicznych korzysci dwoch prawicowych obozow politycznych
(dwoch pluc) nalezaloby zaliczyc także fakt, ze koncepcja ta lepiej
zabezpiecza przed ewentualnoscia wypaczen jednopartyjnosci…
Zakladam bowiem, ze w niedalekiej przyszlosci ugrupowania lewackie i
postkomunistyczne nie znajda w Polsce zwolennikow, a wtedy dwa obozy
prawicowe wydaja się lepszym rozwiazaniem niż jeden. Zarowno jednak
w koncepcji jednego, jak i dwoch pluc, warunkiem koniecznym byloby
podniesienie kultury politycznej i konstruktywna wspolpraca
wszystkich ugrupowan prawicowych – wspolpraca po polsku(!), tj nie
dla kariery, i nie dla pieniedzy, ale dla dobra wspolnego(!)
Rzeczpospolitej i dla mozliwosci rozwoju jednostkowego wszystkich(!)
jej obywateli.
W tym momencie
nasuwaja się pytania natury praktycznej a między innymi: Czego
jeszcze brakuje nam, zeby w koncu osiagnac te konstruktywna,
szlachetna wspolprace ugrupowan prawicowych? Moje tytulowe 'ale…’
odnosi się właśnie do tej czesci wywodu. Bo faktycznie swietnie,
ze wspolpraca powstaje, ALE wspolpraca ta może udac się lub, jak na
ogol dotychczas, nie udac… Warunkami niezbednymi dobrej wspolpracy
ugrupowan prawicowych są moim zdaniem: 1/ wypracowanie większej
transparentnosci dzialania politykow i kierownictw politycznych; i 2/
podziekowanie za wspolprace wszystkim osobom o podwojnej lub chocby
nie do konca klarownej lojalnosci. Jestem gleboko przekonany, ze
spelnienie tych dwoch warunkow przywrociloby zyciu politycznemu w
Polsce jego polityczna skutecznosc i jego polski charakter. Jestem
również przekonany, ze narod polski tego właśnie zyczy sobie od
polskich politykow, aczkolwiek nie zawsze udaje się nam
wyartykulowac te postulaty wystarczajaco jasno i wystarczajaco
dobitnie. Sprobujmy zatem popatrzec, o co chodzi:
Wypracowanie
większej transparetnosci dzialania zaklada zerwanie z szeroko w
Polsce rozpowszechnionymi, niejawnymi procesami politycznymi
sterowanymi przez rozne grupy kolesiow. Kolesiowie buduja kliki,
stwarzaja naciski i robia przy okazji swoje wlasne interesy, ale nie
zawsze orientuja się w pelni, ze sami tez są sterowani przez
przedstawicieli znacznie potezniejszych grup interesow. I tak to się
kreci. Jedni drugich korumpuja, wciagaja w nielegalne lub pollegalne
dzialania, i ani się obejrza, a już ktos ma ich w garsci za
wykroczenia przeciw prawu, przestepstwa, zdrade… Ta właśnie
sklonnosc do tworzenia klik, jako wszechobecna pozostalosc po
zydo-komunizmie, ciazy paskudnie na polskim zyciu politycznym.
Dlaczego? Bo w obliczu potegi kolesiowych znajomosci, kompetencje i
demokracja przestaly mieć znaczenie… Nie wiem na ile pan Kaczynski
zdaje sobie z tego sprawe, ale to właśnie PiS-owi przypisuje się
dość często niezbyt demokratyczny, kolesiowy styl dzialania: Przy
okazji wyborow mowilo się o blokowaniu poszczegolnych osob i o dość
bezpardonowej walce o powyborcze pozycje wladzy… Nie tak dawno
jeden z centralnych politykow uznal za stosowne dementowac, jakoby
partii nadawala ton grupa ludzi skupionych wokół pana Hofmana…
Także odejscie ziobrystow, z jakichs wzgledow, wygladalo skrajnie
inaczej w, na biezaco przekazywanej, relacji pana Ziobry, a inaczej
w obecnym oficjalnym stanowisku Prezesa… Wniosek? Pan Kaczynski
wydaje się nie o wyszystkim wiedziec… – nawet ten dość
autorytatywny styl zarzadzania nie zabezbiecza partii i jej szefa
przed tworzeniem się wplywowych koterii… Temu właśnie należy
przeciwstawic się, tak poprzez udroznienie kanalow komunikacyjnych,
jak i wprowadzenie bardziej transparentnych procedur decyzyjnych.
Z wyzej
wymienionym problemem naduzywania znajosci, czyli kolesiostwa, wiaze
się bardzo scisle problem istnienia w polskim zyciu politycznym
podwojnych lojalnosci. O podwojnej lojalnosci mowimy wtedy, gdy dana
osoba gra podwojnie, czyli oszukuje. Najprostsze wytlumaczenie
podwojnej lojalnosci zaklada zatem swiadoma nieuczciwosc, ale nie
jest to jedyne wytlumaczenie. Rownie często podwojna lojalnosc
wynika z poslugiwania się niestabilna hierarchia wartosci. Swoich
elementow skladowych hierarcha taka na ogol nie zmienia, ale w
roznych okolicznosciach inaczej je porzadkuje. Powiedzmy, ze jakiś
funkcjonariusz partyjny ustawia swoje naczelne wartosci w
nastepujaco: 1/ Kocham Polske, 2/ kocham moja rodzine, 3/ wspolnota
z Zydami ma dla mnie znaczenie i 4/ lubie dobrobyt ekonomiczny.
Jeżeli kolejnosc wymienionych w tej hierarchii priorytetow jest
stala, to nie ma w niej szczegolnych zagrozen dla polskiego zycia
politycznego. Wyobrazmy sobie jednak, ze osoba ta, z tych czy innych
powodow zewnetrznych, zmienia kolejnosc priorytetow i mowi teraz, ze:
1/Wspolnota z Zydami ma dla mnie duze znaczenie, 2/ bardzo lubie
dobrobyt ekonomiczny, 3/ kocham moja rodzine, i 4/ kocham Polske. Nie
trzeba wielkiego daru przewidywania, zeby zrozumiec, ze taka zmiana
pociagnie za soba inne niż dotychczas dzialanie… Oczywiscie, ze
nie kazdy czlowiek zagrozony podwojna lojalnoscia dokona takiego
przewartosciowania, ale ten kto to zrobi, zrobi to w cichosci ducha
nie informujac swego partyjnego szefa, ze właśnie zaczal rozsadzac
partie od srodka…
Problem podwojnej
lojalnosci ma, jako się rzeklo, dwa oblicza. Z jednej strony dotyczy
on ludzi nieuczciwych, którzy, zyjac w Polsce i piastujac polskie
urzedy, dokonali klarownych wyborow przeciw narodowi polskiemu i, jak
na przykład ambasador Bahr w Smolensku, udaja tylko troske o Polske
i Polakow. Z drugiej strony problem ten to również dylemat ludzi,
którzy staraja się być dobrymi Polakami, ale w sytuacjach
krytycznych nie potrafia postawic polskiej ojczyzny i jej dobra przed
innymi dobrami. Jako przykład można by przytoczyc cenionego
polityka opozycyjnego, który poswieca swoj czas na pisanie artykulow
uzasadniajacych rzekome prawo Izraela do bombardowania Iranu –
panstwa, które od wiekow nie zaatakowalo nikogo… i które z Polska
nie ma najmniejszych zatargow…
Nie ulega dla mnie
najmniejszej watpliwosci, ze dla polskiego zycia politycznego kazdy
rodzaj niejawnej dzialalnosci, a już tym bardziej kazdy rodzaj
podwojnej lojalnosci, jest w najwyzszym stopniu szkodliwy. Partie,
które chca zachowac skutecznosc, powinny znalezc sposob na
oczyszczenie się z destrukcyjnego dzialania tych zjawisk.
Wielowiekowa kultura polska wypracowala i przechowala wspolna
wszystkim Polakom triade najwazniejszych dla narodu wartosci – są
nimi: 'Bog, Honor i Ojczyzna’. To dzieki tym wartosciom przetrwalismy
i nie czas nam porzucac je teraz pod naporem swiatowego
kosmopolityzmu. Jestesmy ludzmi o roznym stopniu religijnosci, ale
zyjemy i chcemy zyc w kulturze chrzescijanskiej. Na tym właśnie
polega polskosc, ze choc nie wszyscy uczestniczymy w obrzadku
religijnym, to wszyscy(!) traktujemy kosciol jako niezbywalna(!)
część tradycji narodowej. Bog to dla nas Prawda, a Honor to
Uczciwosc. I nic poza Prawda i Uczciwoscia nie miesci się przed
Ojczyzna! Kto zas, z jakichs wzgledow, nie potrafi podpisac się pod
'Bog, Honor, Ojczyzna’ lub 'Prawda, Uczciwosc, Ojczyzna’, temu z
Polakami nie po drodze… i szukac mu ojczyzny gdzie indziej…
Staropolski